sobota, 8 września 2012

Prolog


Trudno jest mi to wszystko sobie wyobrazić, ale jednak.. Może zacznijmy od początku. Nie wiem dlaczego mama wściekła za ten incydent w szkole, w zasadzie to na studniówce. To nie moja wina, że laska mnie zdenerwowała a ja w jakiś sposób.. Wybuchłam. Cokolwiek to znaczy to nie było to miłe. Otóż wyjawiła się ze mnie jakaś tajemnicza moc, trudno uwierzyć, nie? A jednak. Rozwaliłam połowę sali gimnastycznej za pomocą magicznej mocy. Sama byłam w szoku po tym co się stało. I właśnie wtedy dowiedziałam się, że jestem potężną czarownicą, ale to dopiero początek, ale nie powiem Wam od razu wszystkiego, dowiecie się w swoim czasie, już niedługo. Mama wysłała mnie do Hex Hall, nazywano to jako "poprawczak dla młodych czarownic", czy coś w tym stylu, ale wiadomo.. Nie podobało mi się to wszystko. Ja, Sophie Mercer i poprawczak? To nie szło w parze, wybuchłam po raz pierwszy a tam dopiero wszystko się zaczęło i nabrało niesamowitego tempa. To było wręcz okropne! Po części nie było tak strasznie, bo poznałam tam pewną wampirzycę - Jennę. Było tam mnóstwo stworzeń jak ja. Czarownice, czarnoksiężnicy, elfy, zmiennokształtni i wampiry. Tych ostatnich było tam tylko dwóch, ale mniejsza z tym. Poznałam tam również nieziemsko przystojnego Archera Crossa, który na samym początku skradł moje serce, ale wiadomo.. Był zajęty, przez chyba najładniejszą dziewczynę w szkole. Również była czarownicą a on czarnoksiężnikiem. Tego czego się później dowiedziałam wzdrygnęło mnie o ciarki, ale dobra, tego też się później dowiecie. Wszystko w swoim czasie. Najgorsze było jednak to, że byłam.. Demonem. Tak samo jak mój ojciec, który dawno temu zostawił moją matkę. Byłam potworem..

 ***
  Dooobra, przyznaję się. Wyszło mi beznadziejnie, ale nie pisałam opowiadań od kilku lat. Mam nadzieje, że mnie zrozumiecie! :3 A i tak, moje opowiadanie będzie na podstawie książki "Dziewczyny z Hex Hall", niektóre wątki będą nawiązywały do książki, ale nie każde :)